Lauxema
Duch z Prastarego Debu
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pustynia Cieni
|
Wysłany: Sob 14:38, 28 Paź 2006 Temat postu: Arena i Machina - akta z Rivangoth |
|
|
W czasach, gdy Lotharis było dzikim terenem o lasach pełnych łownej zwierzyny, a zamieszkujący tu ludzie byli jedynie zbitkiem koczowniczych plemion, nastał czas i potrzeba, aby się osiedlić. Połączone siły czterech plemion wędrowały przez długie miesiące, aż natknęły się na położone nad zatoką wzgórze, pełne bujnej trawy i żyznej ziemi. Niepokój założycieli Lothis budziła jednak machina stojąca opodal. Wysoka na trzech mężczyzn, smukła jak grot włóczni, z ramieniem u szczytu, na końcu którego stalowy ząb celował w ziemię, a pod nim ziemia była jałowa i szara. Ludzie mijali to miejsce szerokim łukiem, za wyjątkiem kilku głupców, którym wyobraźnia podsuwała wizje wspaniałych skarbów zaklętych w czarnej konstrukcji, przecinanej srebrnymi pasami na bokach. Ci, co mieli szczęście umierali od razu. A raczej wyparowywali wraz z pierwszym uderzeniem kilofa w metalicznie błyszczącą strukturę machiny. Ci bardziej pechowi umierali przez kilka kolejnych tygodni, pozbawieni kończyny albo dwóch... bądź z strasznie zdeformowanym ciałem. Krzycząc w noc błagali o śmierć. Ból, jakiego doświadczali nie mógł się równać z niczym, co dotąd widzieli medycy ich doglądający.
Miasto rozrastało się w kierunku przeciwnym do miejsca, w którym stała machina, a legendy opowiadane o niej w karczmach przypawiały o ciarki nawet ożenionych ze strachem wojów. Z czasem coraz więcej osób zaczęło badać owy wynalazek przeszłości. Wszyscy zgodnie relacjonowali, że machina jakby żyje własnym życiem. Obserwuje i czuje. Wiele czasu zabrało zrozumienie, co znaczą symbole na setkach przycisków na konsolecie, zaraz na lewo od wiszącego w górze stalowego żądła. Wielu badaczy oddało życie, by po latach ich następcy mogli wysnuć przypuszczenie, że owe symbole to znaki z języka demonów i oznaczają nazwy nadane poczwarom i potworom. Ich naciśnięcie powoduje wciśnięcie przycisku... i ukłucie w palec igły znajdującej się w rdzeniu przycisku. Nim pierwszy kto to uczynił zdał sobie sprawę, że krew kapie mu z palca, cała maszyna poczęła wibrować i buczeć, a z kła na górze trysnął białoniebieski promień, uderzając z impetem w ziemię. I nim nieszczęśnikowi przeminęła fascynacja, potężny troll rozszarpał go na strzępy, poczym rozpłynął się w powietrzu...
Gdy wieść o tym się rozeszła, do machiny poczęli ściągać wojownicy pragnący spróbować swoich sił. Nie każdemu się udawało - ale dzięki obecności medyka udawało się odratować nieszczęśnika, który później opowiadał, że w chwili jak potwór znikał, poczuł, jakby ktoś wyrywał z jego wnętrza część jego duszy.
Ci zaś, którzy wygrywali nierzadko byli świadkami, jak z otworu pod konsoletą wylatują, niczym cudowna fontanna, złote monety. Czasem również - jakby ze starości - od maszyny odrywał się kawałek materiału. Czasem ze stali, czasem z brązu, czasem nawet coś cenniejszego. W dziwny sposób jednak maszyna jakby się sama naprawiała i po pewnym czasie nie było znać ubytku...
Nadal rzadko kto (poza wojownikami) budował się wokół tajemniczej machiny. Postawiono jednak wokół niej ławki (w bezpiecznej odległości), ale po kilku wypadkach, gdy w ferworze walki ucierpieli postronni widzowie, przestrzeń okalającą machinę obudowano, a widzowie zajęli miejsca na podwyższeniu, chronieni dodatkowo stalową kratą. Z roku na rok obiekt się rozbudowywał, mieścił coraz więcej widzów, ściągał coraz sławniejszych szermierzy, chcących potwierdzić swą wielkość.
Obiekt ten nazwano Areną Zmagań, i odbywały się tam również turnieje rycerskie, w których wojowie różnych szkół i gildii walczyli o miano najlepszych wojowników.
Post został pochwalony 0 razy
|
|